Czy Maciej Boryna wyszedłby z kina?
Podkolorowany Mirosław B. czyli Maciej B.
Uczestnicy Oddziału numer 2 oraz Klubów Samopomocy w podróży do Lipiec.
Do Lipiec…
Reymontowskich.
Żeby trochę pomóc naszej wyobraźni, a nie mogąc wysiąść w Lipcach, udaliśmy się chociaż do kina przy ulicy Lipowej.
Jak było?
Uwaga! Recenzja subiektywna:
Film, jako całość, męczy.
Całość malowana jest tak samo, z podobnym gestem, nie mającym nic wspólnego z czasem, w którym dzieje się akcja powieści. Malowana idealnie, nie wychodząc za linie konturu.
Problem numer dwa: gra aktorów.
Jest niedobra.
Wszystko zagrane jest bardzo prosto. A szkoda bo pod zamalowanymi kadrami, zebrano całkiem sporą grupę przekonujących nazwisk. Sam Boryna, nawet kiedy grał w prostych, kryminalnych historiach, z niekończącą się ilością odcinków, robił to w sposób bardziej przekonujący.
Powraca też pytanie czy obecność aktorów, których następnie „pomalowano/zamalowano” pozwala mówić na ten film „animacja”.
Problem numer trzy: nawet po jednokrotnym obejrzeniu filmu łatwo można dostrzec (zarówno gołym i jak to mawiał Tytus de Zoo, „okiem ubranym”) kilka scen, w których „raczej” użyto, obojętnie jak to nazwiemy, komputerów.
Jedyne „momenty” kiedy film ożywa to zmieniające się pory roku ale to w sumie może minuta filmu.
Teraz muzyka.
Większość wokaliz, zaśpiewów, zawieszonych dźwięków „siedzi”.
Pomaga poszczególnym scenom.
Pociąga nasz nastrój.
Niestety wiele motywów już gdzieś słyszeliśmy. I nie chodzi o podobieństwa w muzyce ludowej. Ta jest tam gdzie trzeba.
To raczej uwaga do pana kompozytora. A niepodpisany cytat z Philipa Glassa jest już po prostu oczywisty.
Uwaga przedostatnia – dotycząca ilości widzów, bo pierwszy raz byliśmy w tak poważnie wypełnionej sali. Niektórzy dziennikarze już zaczęli zestawiać frekwencyjnie ten film z filmem o pewnej granicy.
Pamiętajmy jednak, że frekwencja „Chłopów” to w dużym stopniu uczniowie.
Udało nam się nawet posłuchać trochę co mówią, jednak wszystkie trzy grupy były zdecydowanie na nie.
Czy warto/czego zabrakło?
Malarskiej, animowanej wolności?
Kreski?
Niedopowiedzenia?
Wychodzenia za linię?
PS:
Ale żeby nie było tak smutno zakończmy słowami piosenki, która właśnie opowiada o tym czego zabrakło:
„Przez ogród zamknięty
Między Wełnowcem a Siemianowicami
Dymem pola zasnute
Za ćmą
Pełny
Idę
Za ćmą
W dym
Idę”