Witajcie w czyjej bajce?
Z pewnymi obawami uczestnicy Oddziału numer 2 zasiedli w wygodnych fotelach pewnego kina przy ulicy Lipowej.
Dlaczego?
Reżyser nowej adaptacji „Akademii Pana Kleksa” znany był dotychczas „jedynie” z filmów o gangsterach i przemocy, miłości i walk MMA.
A jak wyszło tym razem?
W jaki sposób po 40 latach od pierwowzoru przedstawia nam się dzisiaj Pan Ambroży?
„Akademia Pana Kleksa” z 1984 roku, pomimo ograniczeń scenograficznych i innych potrafiła choć na chwilę zabrać nas w „swój” Świat.
Jak jest teraz?
Pomimo wizualnego, często porywającego spaceru czasem docieraliśmy jednak do filmowych rozstajów. Dokąd chciał pójść scenarzysta i reżyser tego nie wiemy dlatego kilka wątków pozostanie już na zawsze bez odpowiedzi.
Trochę tak jak w dynamicznym teledysku – kilka razy może zabrakło nam czasu na oddech ale czasem tak jak w „Rejsie”: „A w filmie polskim, proszę pana, to jest tak: nuda… Nic się nie dzieje, proszę pana. Nic. Taka, proszę pana… Dialogi niedobre… Bardzo niedobre dialogi są. W ogóle brak akcji jest. Nic się nie dzieje.”
Ale jest Tomasz Kot i pozostali, którzy naprawdę dają radę.
Ale, żeby nie było, zapraszamy do indywidualnego rejsu i wnikliwej obserwacji.
Tymczasem, pisząc dalej „Rejsem”: „Pytania są tendencyjne”