Kung Fu Panda 4 wespół w zespół z Oddziałem numer 2

Kadr z filmu Kung Fu Panda 4

Kadr z filmu "Kung Fu Panda 4"

W ramach efektywnego treningu spędzania wolnego czasu uczestnicy Oddziału numer 2 udali się na wschód w okolice pewnej Doliny. Doliny Spokoju na terenie jednego z lubelskich kin.

Dlaczego tak?

Dlatego, że kino to podróże wyobraźni.

Tym razem przez akcję prowadził nas Po w asyście szarej lisicy Zhen.

Po, który pomimo nadmiaru futra i swojej wielkości, nadal zachowywał swoją gibkość i elastyczność.

[tutaj liczne oklaski]

Kwietniowy spacer nad Zalewem Zemborzyckim

W rześkie wiosenne popołudnie Uczestnicy Klubów Samopomocy wybrali się na długi spacer nadbrzeżem Zalewu Zemborzyckiego. Wspólne wyjście było okazją do przyjemnego spędzenia czasu, swobodnych rozmów, wzmocnienia kondycji a wszystko to w scenerii budzącej się przyrody.

Kilka rosnących starych drzew z odsłonięta korą i licznymi zielonymi liśćmiFragment zalewu i betonowego pomostu widziany pomiędzy starymi drzewami

Spacer wśród budzącej się przyrody otaczającej Zalew Zemborzycki

Jeden z Uczestników zaprezentował swoje wieloletnie hobby jakim jest całoroczna kąpiel w zbiornikach wodnych, z największą przyjemnością praktykowana zimą (!) jak przystało na współzałożyciela i członka Lubelskiego Klubu Morsów.

Fragment betonowgo nadbrzeża dużego zbiornika wodnego i daleko widoczna postać ludzka z podniesionymi rękami stojąca w wodzie

Wiosenna kąpiel w Zalewie Zemborzyckim

Spokojny spacer nad Zalewem Zemborzyckim bez tłumu plażowiczów był bardzo przyjemnym relaksem w bezpośrednim kontakcie z naturą.

Mały fragment piaszczystego brzegu zbiornika wodnego i linia lasu na horyzoncieNadbrzeże zalewu porośnięte trawą i betonowy pomost z niebieską poręcza widoczny na dalszym planie

Spokojne nadbrzeże akwenu

W poszukiwaniu wiosny

Uczestnicy Oddziału nr 2 przy ul. Nałkowskich 78 w dniu 11.04.2024 r. odwiedzili Muzeum Wsi Lubelskiej.

Bogactwo architektury i zgromadzonych eksponatów odzwierciedlających zwyczaje i obrzędy oraz codzienną pracę ludzi z minionej epoki przeniosły Nas w czasie. Urokliwe zagrody i chaty kryte strzechą pozwoliły Nam na chwilę poczuć ten niepowtarzalny klimat dawnych lat. Największe wrażenie wywarł na Nas wystrój izb, które były ozdobione ludowymi dekoracjami z bibuły.

Wnętrze drewnianej wiejskiej chaty z dwoma łóżkami i oknem ozdobione licznymi obrazami pod sufitem i wiszącą dekoracją z bibuły

Wnętrze chaty

Fragment wiejskiej zagrody z widoczną na pierwszym planie studnią i chałupą krytą słomą

Zabudowania zagrody wiejskiej

W czasie wędrówki szlakiem dawnej epoki odwiedziliśmy również cerkiew grekokatolicką z Tarnoszyna, która w dalszym ciągu pełni funkcję sakralną.

Wnętrze fragmentu grekokatolickiej cerkwi z ikonostasem i drewnianymi ścianami pomalowanymi na zielono

Wnętrze cerkwi grekokatolickiej

Trudno znaleźć słowa, które odzwierciedlą Nasze wrażenia oraz nie jesteśmy w stanie opisać wszystkich miejsc dlatego zachęcamy do odwiedzenia tego urokliwego miejsca. Mimo tego iż Nasza wędrówka była długa i bolały Nas nogi My kiedyś znów odbędziemy taką podróż do przeszłości.

koTY

Reprodukcja czarno-białej grafiki Andrzeja Kota na szarym papierze

Jak połączyć arteterapię z animaloterapią?

Jak połączyć czytanie poematu Józefa Czechowicza z naszego poprzedniego „wyjścia w miasto” z kolejnym nieplanowanym czytaniem? A to wszystko z treningiem umiejętności społecznych z zakresu spędzania czasu wolnego oraz treningiem rozwijania zainteresowań?

Uczestnicy Klubu Samopomocy „Galeria” skorzystali z nadarzającej się okazji i Sami połączyli wszystkie kropki……………. . A właściwie miejsca.

I co z tego wynikło?

Po prostu Kot.

Andrzej.

Tym razem to Warsztaty Kultury i projekcje dwóch filmów o artyście, który mimowolnie łączy wszystkich mieszkańców Lublina właśnie swoimi „kotami”. To dwa filmy połączone osobistymi mapami wspomnień Grzegorza Linkowskiego i Jarosława Koziary. Mapami z rozbudowanymi legendami, szczytami, drogami „do” i „z”, wyżynami i obniżeniami terenu. Mapami opisanymi Literami Andrzeja Kota. Alfabetem, który właściwie odczytuje się bez czytania.

A jeśli już nawet czyta, to i tak każdemu wychodzą z niego inne WYRAZy.

Wielkanocne przedstawienie przedszkolaków

W poświąteczny czwartek 4 kwietnia w naszym ŚDS odbyło się przedstawienie wielkanocne. Mali aktorzy z Zespołu Przedszkolnego nr 2 przy ul. Farbiarskiej 8 wystawili wspaniałe przedstawienie. Dziękujemy Paniom nauczycielkom i dzieciom za ogrom pracy jaki włożyli w przygotowanie tego barwnego przedstawienia! Brawa dla przedszkolaków za śliczne wykonanie!

Czworo dzieci w pomieszczeniu ubranych w żółte t-shirty czerwone rajstopy i czerwone chustki na głowach

Jak myślicie co to za taniec? Kaczuszki…..

Nie…

To taniec kurek wielkanocnych

Grupa dzieci w wieku przedszkolnym  ubrana w kolorowe stroje i stojąca w półkolu w pomieszczeniu

Przedszkolaki w pięknych strojach śpiewają piosenki o Świętach Wielkanocnych

Grupa dzieci w wieku przedszkolnymi i starszych kobiet siedząca w dużych zielonych fotelach

Nie mogło zabraknąć zdjęcia grupowego. Mali goście wnieśli do naszego ŚDS mnóstwo radości, ciepła i wdzięku

Egzotyczny gość w Mozaice

Kobieta z ciemnymi włosami upiętymi w kok ubrana w czarny podkoszulek i mająca czerwonego węża oplecionego dookoła szyi

Dzięki uprzejmości i zaangażowaniu Pani Marty Wróbel mieliśmy okazję przeżyć coś niezwykłego. Pierwszy dzień po świętach przywitał uczestników Oddziału numer 3 zadziwiający gość. Wąż zbożowy, należący do najpopularniejszych gadów hodowlanych. W środowisku naturalnym występuje w środkowych i południowo-wschodnich rejonach Stanów Zjednoczonych. Pani Marta przedstawiła nam wiele ciekawostek dotyczących tego wspaniałego gada.

Dziękujemy bardzo, bardzo serdecznie!!!

Dwie starsze kobiety siedzące w fotelach i jedna z nich trzyma żywego węża w dłoniach

Pani Hania nie miała żadnego problemu żeby zaprzyjaźnić się z Długim bo tak ma na imię nasz dzisiejszy gość.

Kobieta w szarym ubraniu siedząca na miękkim fotelu i mająca czerwonego węża wokół szyi

Na zdjęciu Pani Kasia. Wystarczy spojrzeć ile radości sprawiła nam Pani Marta przyjeżdżając do nas z Długim.

My w mieście — miasto w nas.

Taki obraz

Druk okolicznościowy na czarnym papierze dedykowany Józefowi Czechowiczowi z fragmentem jego wiersza


Pewnie każde z miast chciałoby mieć o sobie piosenkę. Dobry wiersz, który ktoś zna i nie musi się wstydzić, że go pamięta.
Jak wiemy z piosenkami bywa bardzo różnie. Najczęściej po prostu nie za dobrze.

Do masowej wyobraźni statystycznego i niestatystycznego Polaka udało się przebić zaledwie kilku utworom.
Mamy „Sen o Warszawie” Czesława Niemena i „Warszawę” T.Love.
Są też, mniej popularne ale dobre, „Miasto Kraków” zespołu Homo Twist, „Kraków” Myslovitz oraz  „Ezoteryczny Poznań” zespołu Pidżama Porno. Gdzieś tam jeszcze daleko słychać  Lady Pank i „Stację Warszawa”.

I piosenkę o pewnym osiedlu w Warszawie o nazwie „Chomiczówka”

Z utworów bardziej przestrzenno-topograficzno-poetyckich warto wspomnieć o kolejowo-miłosnej balladzie „O Kutno” Jeremiego Przybory. Z zwracającym uwagę słowem „wyprałoś”.

Wśród przykładów mniej udanych artystycznie prowadzi „Miłość w Zakopanem” wiadomego autora oraz „Ustrzyki” KSU.

Itp, itdItp, itd, itd

A gdzie w tym wszystkim jest Lublin?
W masowej, muzycznej wyobraźni odnajdujemy, co prawda częstochowski ale rym, „…w kinie w Lublinie…” zespołu Brathanki.

Tylko tyle?
Mistrzowska pomoc przychodzi ze strony Józefa Czechowicza.
To właśnie jego osoba zaprowadziła uczestników Klubu Samopomocy „Galeria” do ośrodka „Brama Grodzka-Teatr NN”.

Spotkanie odbyło się w ramach obchodów 121 rocznicy urodzin pisarza. Od wielu już lat brama, dosłownie „brama i jej wnętrze” przypomina o tej dacie indywidualnym i grupowym czytaniem „Poematu o mieście Lublinie” oraz wspomnieniami grupy gości, których ożywia i otwiera wspólne hasło-klucz: Lublin.
Podobnie było i tym razem.

Sześć dorosłych osób siedzących na słabo oświetlonej scenie i publiczność widziana od tyłu

„Poemat o mieście Lublinie” został odczytany na siedem głosów indywidualnych i jeden grupowy (z naszym skromnym udziałem).
Na chwilę wskoczyliśmy do głębokiego basenu wypełnionego słowami, wspomnieniami i wyznaniami.
Józef Czechowicz ponownie przypomniał nam o sobie jako światło- i mroczno- czuły fotograf, który naświetla papier literami, prześwietla poszczególne bramy, ulice i dachy.
A na czas spotkania otwiera w Nas szeroko okna i zapala światło księżyca.

Dziękujemy

 

♫♪ TAJEMNICZA HARFA ♪♫

Jedna, dwie… a może jednak dziesięć!

Uczestnicy oddziału 1 i 2 mieli ostatnio możliwość usłyszeć właśnie 10 harf, i to jednocześnie, w ramach Niedzielnego Poranku Muzycznego w Lubelskiej Filharmonii.

Cztery hafy i granatowe krzesła stojące na drewnianej scenie

czteRY harFY

W pierwszej części koncertu prezentował się duet „Duo Viaggante” w osobach Aleksandra Głuch – skrzyzpce i Justyna Hebda – harfa. Panie wykonały trzy utwory, między innymi „Fantazję na skrzypce i harfę” Camille Saint-Saënsa. W drugiej części koncertu uczniowie lubelskich szkół muzycznych prezentowali się w duetach , triach a na koniec cała dziesiątka jednocześnie wykonała m.in. „Poranek” z suity Edvarda Griega.

Z niecierpliwością czekamy na następny koncert z cyklu Niedzielny Poranek Muzyczny.

Do zobaczenia w kwietniu!

Diuna: część druga

Dwie ludzkie sylwetki na pierwszym planie widoczne na tle piaszczystej pustyni

...nie tylko piach

W końcu, po trzech latach, doczekaliśmy się!

„Diuna: Część druga” daje jeszcze więcej, niż obiecywała część pierwsza. Reżyser Denis Villeneuve stworzył genialne widowisko!

Jest może trochę mniej namalowanego obrazu kamerą, opowieści muzyką Hansa Zimmera…

Dwie dorosłe postaci idące po piasku i rzucające długie ciemne cienie

Kadr z filmu

Pierwsza część wprowadzała nas do świata Diuny. Druga część to już pełna opowieść filozoficzna – przedstawia zależności pomiędzy:

władzą i religią

sercem i umysłem

jednostką i wspólnotą

człowiekiem i naturą

Widzimy jak jeden człowiek prowadzi całe społeczeństwo do Świętej Wojny. Czy młody Paul Atryda jest bohaterem czy rodzącym się fałszywym mesjaszem? To opowieść jak łatwo można skręcić w kierunku tyranii i zostać antybohaterem.

Film, mimo że jest trzygodzinny, zachwycił nas w każdym aspekcie: muzyki Hansa Zimmera, prowadzenia kamery, gry aktorskiej Timothée Chalameta i Zendayi, Rebecci Ferguson czy Javiera Bardem. I jest Austin Butler jako Feyd Rautha Harkonnen. Rola drugoplanowa, ale godna Oscara!

Sceny batalistyczne i pojedynków na białą broń są obłędne, podobnie jak efekty specjalne i makiety wielkich statków czy pędzących jak pociągi przez pustynię Czerwów.

To wspaniałe widowisko, zachwycający spektakl. Arcydzieło na miarę epoki.

Czekamy na część trzecią, podobno niestety ostatnią!

Skip to content